Na wczorajszym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopy procentowe. Samo cięcie nie było dla rynku zaskoczeniem, ale jego skala już tak. Wszyscy spodziewali się bowiem obniżki o połowę mniejszej.

Jak można było przeczytać w komunikacie Rady, napływające dane wskazują na spowolnienie dynamiki aktywności gospodarczej oraz wzrost ryzyka utrzymania się inflacji poniżej celu w średnim okresie – stąd decyzja o obniżce.

Główna stopa referencyjna spadła do 2,0% (było 2,5%).

Niższe stopy to oczywiście dobra wiadomość dla kredytobiorców. Raty kredytów spadną. Cięcie stóp procentowych to również dobra wiadomość dla inwestorów giełdowych. W takiej sytuacji nastąpić powinien napły środków na giełdę, w szczególności zaś do tych bardziej ryzykownych rozwiązań inwestycyjnych, jak np. fundusze akcji.

Oszczędzający na lokatach nie mają z kolei powodów do radości. Trzeba się spodziewać, że spadające stopy procentowe znajdą swoje odbicie w obniżce oprocentowania terminowych wkładów oszczędnościowych, ale także i kont oszczędnościowych. Decyzja RPP o obniżce stóp procentowych to bowiem miecz obusieczny – tu daje, tam zabiera. Rekordowo niska inflacja sprawia jednak, że realne zyski z lokat są na wyższym poziomie, niż jeszcze kilka, kilkanaście miesięcy wstecz. Trzeba się jednak pospieszyć – zwrot z depozytów lada chwila będzie mniejszy.

Ostre cięcie nie wszystkim wyjdzie więc na dobre.

Jak wskazują badania, w 2013 roku ponad połowa spośród wszystkich operacji wykonywanych przez klientów dużych banków detalicznych na świecie została przeprowadzona przez telefon, jak i Internet, w tym za pośrednictwem przenośnych urządzeń mobilnych.

I to właśnie smartfony i tablety stają się urządzeniami, które w przyszłości mają szansę zawładnąć rynkiem mobilnych usług bankowych. Wzrasta bowiem sukcesywnie liczba użytkowników, którzy pobierają bankowe aplikacje na urządzenia przenośne. Trend ten dotyczy również banków w Polsce. I to nie tylko tych komercyjnych, ale również banków spółdzielczych.

Spada tym samym ilość transakcji realizowanych w tradycyjnych placówkach banku. Stąd w nadchodzących latach banki planują przebudowę lub wręcz zamknięcie części swoich oddziałów, stawiając na rozwój bankowości mobilnej. Niech nie dziwią więc nas znikające placówki banków. Ten proces już się rozpoczął. I będzie trwać.

Na blogu zagadka – co to za kwota?

Tak nazywa się pilotażowy program Banku Gospodarstwa Krajowego, kierowany do niezatrudnionych oraz nie wykonujących innej pracy zarobkowej absolwentów szkół średnich i wyższych oraz do studentów ostatniego roku studiów wyższych.

Fundusze na nisko oprocentowane pożyczki wyasygnowało Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, a maksymalna kwota na rozpoczęcie działalności gospodarczej to niecałe 75 tys. złotych. Okres spłaty wynosi do 7 lat, z możliwością rocznej karencji. Do tego można wnioskować o pożyczkę uzupełniającą na kwotę ponad 22 tys. złotych.

Wkrótce (listopad) BGK zaoferuje pożyczki dla młodych przedsiębiorczych w całym kraju. Może więc warto absolwencie chwilę przysiąść przy temacie?

W miniony piątek Sąd Rejonowy w Gdańsku ogłosił postanowienie o upadłości SKOK-u Wspólnota. Próżno jednak szukać tej informacji na pierwszych stronach gazet.

Przez długie lata arytmetyka sejmowych ław nie pozwalała na objęcie Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo Kredytowych nadzorem Komisji Nadzoru Finansowego, ani gwarancjami Bankowego Funduszu gwarancyjnego.

Jak okazało się w zeszły piątek, depozyty obywateli, ale i firm, zdeponowane w SKOK-ach nie są bezpiecznie. Wielu, którzy zaufali SKOK Wspólnota na swoje oszczędności będą musieli poczekać nawet kilkanaście lat, bo są dopiero na końcu kolejki wierzycieli zaspakajanych przez syndyka.

I w takiej sytuacji nie pociesza fakt, że gdyby nie funkcjonująca od listopada 2013 roku (a więc niecały rok!) ustawa, mieli byśmy dzisiaj w Polsce aferę na skalę Amber Gold i tysiące obywateli, którzy stracili oszczędności swojego życia.

Chytry plan ratowania SKOK-ów się nie sprawdza. Banki komercyjne nie są zainteresowane przejmowaniem zadłużonych po uszy Kas. Czy czas zacząć panikować…?

Obok banków komercyjnych, ciekawą propozycję dla oszczędzających na lokatach mają w ostatnim czasie banki spółdzielcze. Najwyżej oprocentowaną lokatę na 12 miesięcy znajdziemy w ofercie Spółdzielczego Banku Rzemiosła i Rolnictwa (SK Bank). Jest to depozyt dla posiadaczy rachunku w banku ze zmienną stawką 4,1% w skali roku. Z kolei Wielkopolski Bank Spółdzielczy (neoBANK) oferuje wkład 3-miesięczny o stałym oprocentowaniu na 4,1% w skali roku, na którym można zdeponować nawet 1 mln. zł.

Jak widać, banki spółdzielcze coraz odważniej rywalizują z bankami komercyjnymi. Pamiętać jednak trzeba, że tak atrakcyjne oferty nawet w bankach spółdzielczych mogą już za chwilę przestać być aktualne. Utrzymująca się od dwóch miesięcy deflacja, w połączeniu z niską produkcją i spadającym eksportem z pewnością zmobilizują RPP do pomajstrowania (zapewne już w październiku) przy stopach procentowych. A wówczas eldorado dla oszczędzających na lokatach się skończy.

Jeśli pamiętać, że realny zysk z lokaty zależy od wysokości inflacji, a ta zapowiada się dość niska w skali roku, zyski na lokatach mogą być całkiem przyzwoite.